REKLAMA
Budownictwo Drogi Energetyka Geoinżynieria Hydrotechnika Kolej Mosty Tunele Technologie Archiwum NBI Materiały
11 Minut czytania

Fit for Use. Dopuszczenie do stosowania, cz. 2

W pierwszej części artykułu, opublikowanej w poprzednim numerze „NBI” (5/2024), wyjaśniłem, według jakich kryteriów odbywa się dopuszczenie materiału budowlanego do stosowania zgodnie z koncepcją Fit4Use oraz wskazałem na odstępstwa od tych kryteriów w odniesieniu do systemów samowiercących na rynku polskim. W tej części skupię się na specyfice systemów samowiercących i organizacji rynku wyrobów budowlanych, która sprzyja patologii.

Stal do celów konstrukcyjnych – stal w prętach zbrojeniowych i kształtownikach to co innego niż stal w mikropalach i gwoździach gruntowych?

Dlaczego stalowe wyroby budowlane wykorzystywane jako zbrojenie w konstrukcji i / lub jej elementy nośne są traktowane odmiennie od systemów samowiercących? Dlaczego do zbrojenia betonu i formowania konstrukcji z użyciem kształtowników stalowych wciąż używa się wyłącznie stali konstrukcyjnej? Dlaczego nikomu nawet nie przyjdzie do głowy pomysł zastosowania w tym celu innego, mniej lub bardziej egzotycznego gatunku stali? W końcu – dlaczego elementy systemów samowiercących traktuje się w tej materii z tak dużą (niezbyt odpowiedzialną) swobodą? Jest to intrygujące jeszcze bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę, że w przypadku stali zbrojeniowej czy też grodzic elementy te są po prostu wbudowywane i pełnią od razu swoją funkcję. Natomiast elementy systemów samowiercących, zanim zaczną przenosić docelowe obciążenia jako element konstrukcyjny, podczas fazy wbudowywania (wiercenia) poddawane są obciążeniom dynamicznym, zginaniu, skręcaniu, których wielkość trudno oszacować i kontrolować. Muszą tę fazę przejść bez uszczerbku, który mógłby jakkolwiek wpłynąć na fazę eksploatacji (przenoszenie obciążeń) i długowieczność. Wydawać by się mogło zatem, że reżim materiałowy powinien być znacznie wyższy niż dla „zwykłych” stalowych wyrobów budowlanych. Tymczasem jest odwrotnie.

Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzią, w największym uproszczeniu, jest brak świadomości oraz swego rodzaju patologie przy wprowadzaniu wyrobu budowlanego do obrotu. Brak świadomości w kwestii tego, w jaki sposób zorganizowany jest rynek wyrobów budowlanych, jakie niesie to ze sobą konsekwencje i jak organizacja rynku rozkłada na jej uczestników odpowiedzialność z tytułu wprowadzania do obrotu i stosowania materiałów budowlanych. Warto zacząć zatem od wierzchołka.

Mikropale, mikropale kotwiące i gwoździe gruntowe – ogólnie rzecz ujmując – system samowiercący do wykonywania tych elementów to wyrób budowlany. Wynika z tego faktu kilka istotnych kwestii, począwszy od wprowadzania do obrotu, a skończywszy na sposobie stosowania. Każdy etap życia wyrobu budowlanego jest opisany w regulacjach prawnych i normatywach.

Proces wprowadzania wyrobu do obrotu reguluje ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 r. o wyrobach budowlanych (Dz.U. 2004, nr 92, poz. 881). Dla ogólnej świadomości, nie zagłębiając się zbytnio w szczegóły, warto wspomnieć, że istnieje kilka ścieżek wprowadzania wyrobu do obrotu, w zależności od tego, w jaki sposób wyrób został opisany w europejskich normatywach.
Innymi słowy, jaki jest tzw. dokument odniesienia, czyli dokument zawierający pełną specyfikację techniczną wyrobu budowlanego.

1. Znak CE. Wprowadzenie do obrotu na podstawie znakowania znakiem CE odnosi się do wyrobów, dla których istnieją europejskie normy zharmonizowane lub europejskie oceny techniczne (EOT). W ścieżce tej te właśnie normy (lub EOT) są dokumentem odniesienia.

Wyroby opisane są w normach zharmonizowanych, tj. uzgodnionych przez wszystkie państwa członkowskie UE. Normy te są szczegółowe, definiują sposób produkcji wyrobu, gatunek stali, jak i sam wyrób – wymiary, tolerancje, sposoby badań surowców i gotowych wyrobów. 

Na podstawie charakterystyk wyrobu określonych w specyfikacji technicznej (normie zharmonizowanej) producent uzyskuje certyfikat zakładowej kontroli produkcji, wydawany przez notyfikowane jednostki (np. ITB, IBDiM). Otrzymanie certyfikatu wymaga uzyskania pozytywnego wyniku corocznego audytu w miejscu produkcji. Podczas audytu sprawdzana jest zgodność warunków wytwarzania wyrobu z wymaganiami zawartymi w normie oraz właściwości użytkowe gotowego wyrobu. Po uzyskaniu certyfikatu producent przygotowuje deklarację właściwości użytkowych – niejako kartę produktu, w której przedstawia właściwości użytkowe wyrobu – zestaw cech i parametrów wynikających ze specyfikacji technicznej, czyli normy zharmonizowanej. Uzyskanie certyfikatu zakładowej kontroli produkcji oraz wystawienie deklaracji właściwości użytkowych umożliwia producentowi oznakowanie wyrobu znakiem CE i wprowadzenie go do obrotu. Od strony praktycznej oznakowanie CE umieszczane jest na atestach hutniczych – etykietach dołączanych do wiązek prętów zbrojeniowych lub grodzic. Atest hutniczy jest tutaj kluczowy, gdyż stanowi potwierdzenie wykonania wyrobu z deklarowanego gatunku stali, zawiera informację o podstawowych właściwościach użytkowych jak Re i Rm. Jest również podstawą do odbioru i zatwierdzenia materiału w danym kontrakcie / budowie.

Ścieżka ta jest wykorzystywana przy wyrobach takich właśnie, jak stal zbrojeniowa czy też grodzice stalowe. Stopień szczegółowości norm – dokumentów odniesienia jest bardzo wysoki. Gwarantuje to należytą jakość wyrobu budowlanego (stałość właściwości technicznych) oraz zapewnia równe warunki dla uczciwej konkurencji pomiędzy producentami. Nie ma po prostu możliwości wprowadzenia do obrotu wyrobu, który nie spełnia zapisanych w normach wymagań. Dlatego też w przypadku tych wyrobów nie ma pola do nadużyć, a rynek – zarówno odbiorców / użytkowników, jak i producentów – jest dobrze zorganizowany i chroniony.

2. Znak budowlany B. O ile opisana wyżej ścieżka wydaje się klarowna i dobrze zabezpieczona przed nadużyciami, o tyle w przypadku drugiej opcji sprawa mocno się gmatwa. Z pozoru sytuacja jest podobna. Wprowadzenie wyrobu do obrotu wymaga przejścia tej samej procedury formalnej: specyfikacja techniczna, certyfikat zakładowej kontroli produkcji, krajowa deklaracja właściwości użytkowych, oznakowanie znakiem budowlanym B (rycina poniżej).

Zasadniczą różnicą i zarazem źródłem nieprawidłowości i problemów jest specyfikacja techniczna – dokument odniesienia, w tym wypadku krajowa ocena techniczna. Ocenę taką wydaje się dla wyrobów, dla których nie ustanowiono normy zharmonizowanej lub EOT, takich jak system samowiercący do wykonywania mikropali, mikropali kotwiących i gwoździ gruntowych. Można by zakładać, że skoro krajowa ocena techniczna zastępuje niejako normę zharmonizowaną, powinien być to dokument na odpowiednim poziomie merytorycznym i przynajmniej tak szczegółowy w opisie wyrobu jak norma zharmonizowana. Zdroworozsądkowo można by zakładać, że nawet bardziej, skoro dotyczy konkretnego wyrobu, a nie całej ich grupy, jak pręty zbrojeniowe czy profile gorącowalcowane (HEB itp.). Należy przypomnieć, że jest to dokument otwierający w całym procesie wprowadzania wyrobu do obrotu. Tymczasem krajowe oceny techniczne są merytorycznie szalenie ubogie. Cały opis wyrobu budowlanego zawiera jedynie informację o wymiarach, tolerancjach oraz sile zrywającej. Dla lepszego zobrazowania porównanie szczegółowości opisu w normie i krajowej ocenie technicznej przedstawiono w tabeli poniżej.

Jak widać, krajowa ocena techniczna nie zawiera wielu kluczowych informacji. Na kuriozum zakrawa fakt, że w krajowej ocenie technicznej nie podaje się gatunku stali, z którego konstrukcyjny wyrób budowlany jest wytworzony! Mało tego, pominięcie tak istotnego wymagania w KOT powoduje, że podczas audytu zakładowej kontroli produkcji audytor nie ma prawa nawet zapytać o gatunek stali, z jakiego wyrób jest wytwarzany.

Producent ma zatem absolutną dowolność w doborze gatunku stali, możliwość zmiany tego gatunku w dowolnym momencie produkcji, a odbiorca / użytkownik końcowy nie ma o tym pojęcia. W kwestii jakości i długowieczności wyrobu, jego przydatności do zastosowania jest skazany niejako na pomysły i eksperymenty producenta.

Taki kształt krajowej oceny technicznej stwarza ogromne ryzyko, które, jak wspomniano wcześniej, zaczyna się już realizować. Otwiera też pole do widocznych nadużyć – brak weryfikacji i konieczności ujawniania gatunku stali umożliwia wprowadzanie na rynek wyrobów, głównie produkcji chińskiej, z nieznanych gatunków stali, o nieokreślonych cechach, właściwościach i przydatności dla budownictwa. Jedynym kryterium doboru gatunku stali przez producenta staje się wyłącznie cena. A pogoń wyłącznie za ceną prowadzi niestety do stosowania gatunków stali, o których nikt trzeźwo myślący nie pomyślałby nawet, aby wykorzystywać je w budownictwie.

Niestety krajowa ocena techniczna w jej obecnym kształcie otwiera szeroko furtkę do tego typu nadużyć. Uzyskanie certyfikatu zakładowej kontroli produkcji na podstawie KOT nie stanowi najmniejszego problemu – po prostu audytor nie ma co sprawdzać. Krajowa deklaracja właściwości użytkowych w podobnie ubogim kształcie jest domeną producenta, w przypadku tych mniej rzetelnych ponownie przygotowywaną w myśl poglądu, że im mniej, tym lepiej. 

Formalnie zatem taki wyrób budowlany jest wprowadzony do obrotu poprawnie. Czy jednak może, opierając się jedynie na tym jednym fakcie, być stosowany wszędzie i bezkrytycznie? Czy taki wyrób jest bezpieczny? Czy użytkownik (projektant, wykonawca, inwestor) ma pełną świadomość tego, co stosuje i za co płaci? I tu wracamy do sedna Fit4Use.

Dopuszczenie do obrotu nie oznacza automatycznie dopuszczenia do stosowania! Zwłaszcza w odniesieniu do tak odpowiedzialnego wyrobu służącego do fundamentowania, zabezpieczania głębokich wykopów itp. Słowem, wyrobu kluczowego dla bezpieczeństwa ludzi i całej konstrukcji.

Krajowe oceny techniczne – ich rola, konsekwencje i odpowiedzialność

Przedstawiając źródło problemu, jakim jest dwoistość stosowania stalowych wyrobów budowlanych o funkcji konstrukcyjnej, ponownie warto zadać pytanie – czy którykolwiek inżynier zatwierdzi i dopuści do zastosowania na budowie pręty zbrojeniowe, kształtowniki stalowe bez atestu hutniczego i bez wiedzy, z jakiego gatunku stali dany wyrób jest wytworzony? Tymczasem w przypadku kluczowych dla bezpieczeństwa konstrukcji wyrobów geoinżynieryjnych (systemów samowiercących) fakt ten ma miejsce codziennie. Przyjęło się bowiem, że jeśli dla danego wyrobu została wydana krajowa ocena techniczna, to wyrób ten spełnia wszystkie wymogi techniczne i bezpieczeństwa.

Czym w istocie jest krajowa ocena techniczna? Otóż niczym ponad specyfikację techniczną, i to bardzo ubogą. Krajowa ocena techniczna niczego nie „dopuszcza” i niczego nie gwarantuje. W szczególności bezpieczeństwa z tytułu odpowiedzialności. Warto mieć świadomość, że w KOT znajdują się wyłącznie informacje podane przez producenta. Jest zatem de facto kartą techniczną produktu w innej okładce, wymaganą w procesie wprowadzania wyrobu budowlanego do obrotu.

Jednostka oceny technicznej wydająca krajową ocenę techniczną nie ponosi żadnej odpowiedzialności z tytułu zastosowania danego wyrobu i sposobu jego funkcjonowania po wbudowaniu. Wszelkie wyobrażenia, że jest się (jako użytkownik) chronionym, bo dany wyrób objęty jest krajową oceną techniczną, są jedynie fantazją.

Całą odpowiedzialność ponosi użytkownik – projektant, inżynier, inwestor, który, dysponując wiedzą techniczną, zweryfikował (bądź nie) dany wyrób pod kątem przydatności do zastosowania. W tej materii nie jest jednak zostawiony sam sobie. Funkcjonują bowiem normy, jak choćby PN-EN 14199 dotycząca mikropali czy PN-EN 14490 dotycząca gwoździ gruntowych, które dają precyzyjne wskazówki, jakie materiały, z jakiego gatunku stali i w jaki sposób można bez ryzyka stosować. Wszystko opiera się więc na świadomości, czym jest krajowa ocena techniczna, co zawiera (a czego nie zawiera), czemu służy i jak ją traktować oraz powiązaniu tego faktu z wymogami wspomnianych norm branżowych (o czym w kolejnym artykule). Dopiero takie świadome podejście daje komfort bezpieczeństwa formalnego / procesowego w przypadku niepowodzenia na budowie.

Oczywiście w przypadku katastrofy lub awarii będącej wynikiem wady wyrobu budowlanego czy też nienależytego funkcjonowania wyrobu budowlanego pewną odpowiedzialność ponosi producent. Zgodnie z aktualnymi przepisami producentowi grozi nakaz wycofania wyrobu z rynku (taki przypadek miał już miejsce w Polsce w stosunku do jednego z systemów samowiercących) oraz grzywna finansowa do 100 tys. zł. Ocenę adekwatności potencjalnych kar w odniesieniu do wartości robót budowlanych pozostawiono do własnej oceny. W szczególności w sytuacji najtragiczniejszej, związanej ze zdrowiem i życiem ludzkim. Rzecz jasna poszkodowany użytkownik ma prawo żądania na drodze procesowej pokrycia szkód spowodowanych wadliwym wyrobem budowlanym. Skuteczność czy też efektywność takiego działania jest poza przedmiotem niniejszego artykułu.

Podsumowując, funkcjonujące regulacje prawne i normatywy zostały stworzone dla zminimalizowania ryzyka i zwiększenia bezpieczeństwa w budownictwie. Luka, która wytworzyła się przez taki, a nie inny kształt krajowych ocen technicznych oraz sposób ich wykorzystania, stanowi poważną wyrwę w tym systemie bezpieczeństwa, wykorzystywaną niestety przez producentów „tańszych, a równie dobrych” wyrobów. Formą przeciwdziałania i równocześnie ochrony własnych interesów jako użytkownika wyrobu budowlanego jest Fit4Use – świadomość, że dopuszczenie do obrotu nie oznacza dopuszczenia do stosowania. Świadomość, w jaki sposób funkcjonuje wyrób, którym jest system samowiercący (obciążenia podczas instalacji, potem funkcja konstrukcyjna). Wreszcie, świadomy wybór i weryfikacja wszystkich cech i właściwości użytkowych danego systemu samowiercącego pod kątem celu. W większości przypadków cechy i właściwości są pochodną gatunku stali. Zatem podobnie jak w przypadku wyboru i zatwierdzania prętów zbrojeniowych, kształtowników czy grodzic, atest hutniczy jest podstawowym dokumentem weryfikującym przydatność.

Krajowe oceny techniczne to nie wszystko. Systemy samowiercące są takim samym wyrobem budowlanym jak wspomniane wyżej elementy stalowe. W pewnych aspektach użytkowania – nawet bardziej wyrafinowanym. Ich pełne, bezpieczne wykorzystanie wymaga świadomości i wiedzy. Wiedza ta została skodyfikowana w przytoczonych wcześniej normach branżowych.

O tym, co zawierają normy branżowe i dlaczego są tak pomocne, w trzeciej części artykułu w następnym numerze „NBI”.

www.titan.com.pl

REKLAMA
Kalendarium wydarzeń
Sklep internetowy NBI
REKLAMA