Zamiast wstępu
Wyznając nie od dziś pogląd1, że zmiany dla zmian sensu nie mają, a ich filozofia powinna polegać na doskonaleniu przez niezbędne i wynikające z doświadczenia korekty, chciałbym zadbać o dyskusję (…) na temat tego, co w gospodarowaniu wodą w Polsce należy i można zmienić na lepsze w obliczu stojących przed nią obiektywnych wyzwań. (…)
Przedstawione niżej przemyślenia są wynikiem osobistego, wieloletniego zaangażowania w sprawy polskiej gospodarki wodnej. Po wielu latach działalności w różnego rodzaju gremiach doradczych, komitetach naukowych itp. oraz po wielu towarzyszących temu zwątpieniach starałem się uporządkować własne poglądy, kształtujące się latami. Ich upublicznienie traktuję (…) jako powinność świadka niejednej już próby uzdrowienia działalności państwa w zakresie gospodarowania wodami. Czasami te próby były jak placebo albo plasterek na rozległą ranę, a czasami jak kuracja wstrząsowa. Mimo to pacjent jak niedomagał, tak wciąż niedomaga. Wynika to przede wszystkim ze złożoności gospodarowania wodami, ale i z braku wytrwałości. Zwykle entuzjazmu wystarcza na reorganizacyjne początki i zmiany kadrowe, a później, gdy trzeba żmudnie i bez medialnych fajerwerków system utrzymywać i nieustannie poprawiać, zaczynają się przysłowiowe schody.
Oto w kilku punktach o tym, co moim zdaniem wiąże się z aktualnym, mało satysfakcjonującym stanem gospodarki wodnej w Polsce, co warto zmienić, a na pewno nad czym się zastanowić.
1. Organizacja wspierająca zintegrowane zarządzanie wodami
Każda reforma zaczyna się od zmian organizacyjnych. To norma, ale liczy się to, czy struktura organizacyjna dobrze przyczyni się do realizacji postawionych celów. Z tym bywa bardzo różnie, gdyż na początku mamy tylko prognozę końca działania, a przecież to finis coronat opus. Dlatego warto brać pod uwagę doświadczenia przeszłości i doświadczenia innych, a w mniejszym stopniu własne przeświadczenia.
Gospodarka wodna w Polsce była poddawana bardzo licznym reformom organizacyjnym. Pisał o tym m.in. dr inż. Zbigniew Ambrożewski w referacie Organizacja gospodarki wodnej w Polsce – rys historyczny, przygotowanym na 60-lecie Oddziału Warszawskiego SITWM (18 marca 2009 r.), przedrukowanym później w czasopiśmie „Gospodarka Wodna” (2010, nr 5). Oto fragment opisujący organizację gospodarowania wodami w II Rzeczypospolitej: „Już w roku 1918 (21 listopada) powołano Komisję Zarządu Dróg Wodnych. W 1919 r. powołano Ministerstwo Robót Publicznych, z Sekcją Ogólną, Sekcją Wód Spławnych, Sekcją Wód Niespławnych i Sekcją Żeglugi Śródlądowej. Zakres pracy Ministerstwa objął większość spraw wodnych, w tym głównie sprawy dróg wodnych i żeglugi, a także energetyki wodnej (poprzez powołany w 1926 r. Polski Komitet Energetyczny). Utworzono również Dyrekcje Dróg Wodnych w Brześciu, Krakowie, Lwowie, Nowogródku, Pińsku, Poznaniu, Toruniu i Warszawie. Dyrekcje te zajęły się budową i eksploatacją zbiorników wodnych, regulacją i utrzymaniem rzek oraz budową i eksploatacją obwałowań.
W 1919 r. powstała Państwowa Służba Hydrograficzna (hydrologiczna).
W 1922 r. uchwalono Prawo Wodne, uzupełnione i ogłoszone w jednolitym tekście w 1928 r. W tym samym roku powołano Biuro Projektów Melioracji Polesia. Był to najlepszy okres dla spraw organizacji gospodarki wodnej w całym międzywojennym dwudziestoleciu.
W 1932 r. zlikwidowano Ministerstwo Robót Publicznych, rozdzielając zagadnienia gospodarki wodnej na trzy ministerstwa (podobnie jak 50 lat późnej, likwidując CUGW2 w 1972 r.): Ministerstwo Komunikacji (zbiorniki, drogi wodne i żegluga), Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych (obwałowania, małe rzeki i melioracje) oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (zaopatrzenie w wodę). W ramach Ministerstwa Komunikacji powstało Biuro Dróg Wodnych w randze departamentu, a w terenie działały powołane wcześniej Dyrekcje Dróg Wodnych”.
Prof. Mieczysław Rybczyński, w latach 1919–1926 wysoki urzędnik w Ministerstwie Robót Publicznych, pisał w artykule Administracja wodna w Polsce3: „Wyliczam wszystkie władze i instytucje nie dlatego, jakobym uważał, że można im zakres czynności w sprawach wodnych odjąć, ale aby okazać, że jeśli do tego koniecznego i w znacznej mierze usprawiedliwionego podziału kompetencji dodamy wyliczony na początku podział właściwych spraw wodnych pomiędzy szereg Ministrów, to musi z tego wyniknąć ogromne utrudnienie w urzędowaniu i duży koszt administracji. (…) Ale trudności administracyjne i większe koszty zarządu to tylko jedna i może nawet mniej bolesna strona dzisiejszej organizacji, za o wiele ważniejszą uważam rozbicie na wiele części tego, co z natury stanowi jedną całość t.j. gospodarki wodnej, której ważności dla życia gospodarczego państwa nie można nie doceniać. W czasach, kiedy życie gospodarcze społeczeństw nie było tak skomplikowane, niejednolitość w zarządzie gospodarką wodną mogła nie być tak szkodliwą. Z tych też czasów pochodzą różne urządzenia administracyjne w starych państwach europejskich. Już jednak przed wojną [I wojną światową – przyp. Z.K.] zaczęła się w tym kierunku budzić świadomość i dążenia do zjednoczenia czynności administracyjnych w zakresie gospodarki wodnej”.
Schemat pokazany na rycinie 1 ukazuje przemiany organizacyjne gospodarki wodnej w Polsce po II wojnie światowej, do roku 2002. Na rycinie 2 pokazano schemat zakładany w polityce wodnej państwa w 2010 r., a pod adresem https://wody.gov.pl/o-wodach-polskich/struktura-organizacyjna można łatwo odnaleźć aktualną realizację tego zamysłu.
Jeśli zagłębić się w historię reorganizacji, to zmiany odbywają się cyklicznie, ale tylko jeden okres – istnienia Centralnego Urzędu Gospodarki Wodnej (CUGW) – można uznać za optymalny, także z punktu widzenia współczesnych zapatrywań na zintegrowane gospodarowanie wodami. Zarówno przed tym okresem, jak i po nim mamy do czynienia z dezintegracją zarządzania, rozproszeniem kompetencji i odpowiedzialności. Tymczasem do podejścia zintegrowanego skłania nie tylko kurczenie się dostępnych zasobów wodnych i rosnąca na nie presja, ale także pojawienie się nowego gracza na tym polu – ekologizmu4. Do tego dochodzą zmiany klimatyczne, skutkujące – według prognoz dla Polski – większą zmiennością odpływu, a więc potencjalnie większymi zagrożeniami powodziowymi oraz suszami.
Próbą powrotu do zintegrowania gospodarowania wodami było powołanie (w ustawie Prawo wodne z 2001 r.) Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej. Kilkukrotnie odraczano jego powstanie, aby w końcu dokonać tego w roku 2006. Niestety skończyło się na tym „półkroku” we właściwą stronę, bo przecież reorganizacja to jedynie początek.
W roku 2015 te same siły polityczne, które doprowadziły do powstania KZGW, spowodowały regres organizacyjny. Powołano Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Transportu Śródlądowego (zamiast ministerstwa gospodarki wodnej). Każdy, kto zajmował się współcześnie gospodarką wodną, wie, że utrzymania i rozbudowy dróg wodnych śródlądowych nie uda się skutecznie zrealizować w oderwaniu od pozostałych problemów gospodarki wodnej. W Polsce są to zagadnienia ochrony przed powodzią i suszą, zapewnienie wody dla rolnictwa, wszystko przy silnej presji ekologizmu. Tematy te nabierają szczególnego znaczenia przy zwiększonej dynamice klimatycznej, przekładają się m.in. na potrzebę retencjonowania i magazynowania wody, a stąd już nie tak daleko do problemu dróg wodnych i żeglugi śródlądowej, także w ich powiązaniu z rozwojem portów morskich. Tymczasem w latach 2015–2023 powyżej zarysowany, naturalny splot problemów próbowano rozwiązywać niejako od końca.
2. Nie będzie w Polsce nowoczesnego gospodarowania wodami, jeśli nie będzie jasno zdefiniowanej władzy wodnej (ministerstwo, urząd centralny) i nie zostanie tej władzy przywrócone realne władztwo w dolinach rzecznych
Aktualnie to rzeczywiste władztwo sprawują organy ochrony środowiska, a są one pod presją bliżej nieokreślonych środowisk tzw. proekologicznych. Ekologia jest dziedziną nauki, lecz w realnym życiu i praktyce gospodarowania wodami tej nauki jest za mało; przeważa aktywizm pięknoduchów o dobrych intencjach, ale nikłych kompetencjach, albo cyniczne nadużywanie prawa przez tzw. aktywistów, którym nie tyle zależy na zgłębieniu istoty rzeczy (poznanie złożonej prawdy), ile na przekonaniu publiczności do własnych poglądów5, często w formie bulwersującego happeningu lub naruszania porządku publicznego. Tymczasem oprócz ekologii powinna być rozwijana, w powiązaniu z inżynierią, sozologia6, ponieważ zmiany w środowisku są nieuchronne.
Ministerstwo Środowiska nie powinno gospodarować zasobami wodnymi i jednocześnie chronić środowiska, bo jest i graczem na tym polu, i jego regulatorem jednocześnie, a sędzią we własnej sprawie być nie można (przynajmniej obiektywnym sędzią). To m.in. z tego powodu często nie wiadomo, czy decyzje administracji ochrony środowiska w sprawach wodnych są wynikiem tego splątania interesów, czy też braku merytorycznej wiedzy urzędników w sprawach, które rozstrzygają7.
Potrzeby środowiska naturalnego muszą nawiązywać do pożądanego (także w kategoriach politycznych) stanu referencyjnego wód, a ten nie może abstrahować od konieczności gospodarowania wodami, ważnego dla wielu interesariuszy. Potrzeby środowiskowe są ważne, nawet bardzo ważne, ale nie mogą zdominować gospodarki wodnej. Już prof. Mieczysław Rybczyński na łamach „Gospodarki Wodnej” pisał: „(…) trzeba będzie ułożyć dla różnych okolic pewną hierarchję potrzeb, bo wszystkim rzeki nie będą w stanie zadość uczynić”8.
3. W gospodarowaniu wodami należy rozgraniczyć planowanie i funkcje regulacyjne (reglamentacyjne) dotyczące zasobów wodnych od funkcji zarządzania, utrzymania i rozwoju infrastruktury gospodarki wodnej
Moim zdaniem było błędem zarówno połączenie RZGW i ODGW na początku XXI w. (raptem po ok. 10 latach istnienia RZGW jako struktury planistycznej), jak i wtłoczenie wszystkich wymienionych wyżej funkcji razem wziętych w Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Uważam, że warto się z tego wycofać i np. w ramach ministerstwa lub urzędu centralnego gospodarki wodnej utworzyć silny merytorycznie pion (departament) ochrony i kształtowania zasobów wodnych oraz ich perspektywicznego zagospodarowania. Natomiast utrzymanie istniejącej infrastruktury hydrotechnicznej i jej rozwój, korespondujący z wieloletnimi planami, należy pozostawić w PGW Wody Polskie.
Proponowany rozdział nie może oznaczać pełnej niezależności i braku współpracy. Chociaż może on powodować trudności operacyjne, to jednak z systemowego punktu widzenia wnosi transparentność w sytuacjach realnych konfliktów interesów, ale rozstrzyganych na poziomie ministerstwa (urzędu centralnego) odpowiedzialnego za całość spraw wodnych.
Inwestycje w infrastrukturę wodną finansowane ze środków publicznych powinny być realizowane przez zainteresowane tym podmioty prawne, a w ministerstwie (organie centralnym) gospodarki wodnej powinien zostać utworzony pion nadzoru nad tymi działaniami. Tu także powinny powstawać standardy techniczne dotyczące infrastruktury hydrotechnicznej.
4. Urząd regulacji gospodarki wodno-ściekowej jako regulator taryf
Pomysł, aby powstał taki urząd, został wprowadzony w Prawie wodnym w 2017 r., gdyż przedsiębiorstwa komunalne lub gminne spółki wodociągowo-kanalizacyjne były nierzadko pseudourzędami podatkowymi, bowiem opłaty za usługi wodne mogły służyć pokrywaniu kosztów innych niż działanie systemu zaopatrzenia w wodę i odprowadzania ścieków. W wielu przypadkach międzygminne jednostki świadczące usługi wodne były ofiarą lokalnych konfliktów między gminnymi włodarzami (dyktat cenowy), co powodowało presję na budowanie nowych obiektów, zależnych już od jednego właściciela. Skutkowało to nieoptymalną alokacją środków na sieci wodociągowo-kanalizacyjne i oczyszczalnie ścieków w sytuacjach, gdy łatwiej i taniej byłoby osiągnąć efekty oczyszczania w większych obiektach. Należy pamiętać, że w kosztach infrastruktury wodnej partycypują środki publiczne i powinny one wspierać rozwiązania, które w optymalny sposób realizują cele strategiczne, ogólnopaństwowe, a nie ambicjonalne interesy lokalne.
Powrót do sytuacji, w której samorządy lokalne ustalają (zatwierdzają) taryfy za wodę i odprowadzanie ścieków, nie powinien mieć miejsca. To powrót do sytuacji konfliktu interesów. W blisko 20 krajach UE działają urzędy regulacyjne9, niezależne od dostawców usług wodnych; de facto występują one w interesie społecznym – zatomizowanych odbiorców tychże usług.
5. Braki kadrowe, czyli kto to wszystko zrobi?
Od ponad 20 lat nie kształci się dostatecznie licznej i właściwie przygotowanej kadry dla gospodarki wodnej. Przyczyniły się do tego m.in.: dezintegracja zarządzania gospodarką wodną, marginalizacja gospodarki wodnej w strukturze administracji rządowej, likwidacja uprawnień budowanych w zakresie hydrotechniki (okres od 1994 r. do 2014 r.), negatywna kampania środowisk pseudoekologicznych (w tym wspieranych z budżetu państwa pozarządowych organizacji ekologicznych) wymierzona przeciwko inżynierii wodnej i budownictwu wodnemu (vide hasła o betonowaniu rzek itp.)10, brak dużego programu badawczego o charakterze rządowego programu strategicznego w zakresie realnych potrzeb gospodarki wodnej, brak skutecznego wsparcia dla projektów edukacyjnych w zakresie gospodarki wodnej (te medialnie najgłośniejsze są budowane tendencyjnie, często nieprawdziwie pod względem merytorycznym i preferują tzw. ekologiczne podejście do gospodarki wodnej, tj. bierne i owocujące dziczeniem rzek i ich dysfunkcjonalnością, nierzadko także dysfunkcjonalnością ekologiczną).
Niezbędny jest rozwój kompetencji kadry pracującej w gospodarce wodnej, m.in. przez studia podyplomowe i kursy specjalistyczne oraz merytoryczne wzmocnienie działalności publikacyjnej; należy systematycznie zachęcać młodzież do studiowania na kierunkach związanych z gospodarką wodną. Trzeba także modyfikować programy kształcenia adekwatnie do bieżących potrzeb, do których zaliczyłbym kwestie kompetencji w zakresie utrzymania infrastruktury hydrotechnicznej, jej rozwoju na terenach zurbanizowanych (tzw. hydrotechnika miejska) oraz hydrotechnicznych aspektów renaturyzacji cieków wodnych.
6. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej PIB mógłby, niestety, zmienić nazwę
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej PIB mógłby, niestety, zmienić nazwę, gdyż od lat nie zajmuje się gospodarką wodną, ograniczając swoją działalność w tym zakresie do służby hydrologicznej (Zakład Hydrologii i Inżynierii Zasobów Wodnych w Centrum Badań i Rozwoju IMGW) oraz oceny stanu technicznego i bezpieczeństwa budowli piętrzących, realizowanej przez Ośrodek Technicznej Kontroli Zapór (OTKZ).
Potrzeby hydrometryczne administracji wodnej w okresie międzywojennym spełniało od 1919 r. Centralne Biuro Hydrograficzne Ministerstwa Robót Publicznych, a od 1934 r. Instytut Hydrograficzny, podległy Ministerstwu Komunikacji. W 1945 r. powołano Państwowy Instytut Hydrologiczno-Meteorologiczny, który w 1973 r. połączono z Instytutem Gospodarki Wodnej, co dało początek Instytutowi Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Ruch właściwy, ale jak widać w praktyce, problematyka gospodarki wodnej w działalności IMGW systematycznie jest ograniczana, co pozbawia władzę wodną niezbędnego zaplecza, zdolnego przygotowywać potrzebne ekspertyzy i różnego rodzaju koncepcje wdrażania polityki wodnej państwa.
7. Rządowy program badawczy w zakresie gospodarki wodnej
Rządowy program badawczy w zakresie gospodarki wodnej pozwoliłby nie tylko podnieść jakość krajowej nauki i praktyki w dziedzinie gospodarowania wodami, ale także stworzyłby zaplecze, wsparcie merytoryczne dla władzy wodnej. Brak takiego zaplecza (rodzaj think tanku) jest dobitnie zauważalny w kontaktach władzy wodnej z Komisją Europejską i jej agendami. Z tego powodu nie potrafimy dokumentować naszego stanowiska wiarygodnymi ekspertyzami lub zlecamy je – w drodze przetargów – różnym, często przypadkowym podmiotom. A te, nawet gdy są kompetentne, to uczą się najpierw naszej krajowej lub regionalnej specyfiki, proponują rozwiązania z innych obszarów lub krajów, a najczęściej nie kontynuują działalności, bo pojawia się kolejna wymuszona okolicznościami „akcja” i przetarg wygrywa ktoś inny. Tak w gospodarce wodnej działać się nie da! Wymaga ona lokalnego zakorzenienia i dłuższego, strategicznego horyzontu czasowego, tak aby można było zweryfikować rzeczywiste skutki proponowanych często ad hoc rozwiązań. W krajach rozwiniętych i o wysokich standardach administracyjnych i wykonawczych horyzont planistyczny w gospodarce wodnej to rząd dziesiątek lat (z reguły 20–30 lat, a w szczególnych przypadkach znacząco więcej).
Powołanie takiego programu, wzorem PR 7 lub CPBR 11.10 z lat 70. i 80. XX w., z silną rolą integratora instytucjonalnego, mogłoby stworzyć właściwe merytorycznie i stabilne zaplecze naukowo-badawcze dla pionu ochrony i kształtowania zasobów wodnych oraz ich perspektywicznego zagospodarowania.
Być może uruchomienie postulowanego programu pozwoliłoby przywrócić IMGW właściwą rolę w gospodarowaniu wodami powierzchniowymi, a Państwowemu Instytutowi Geologicznemu w zakresie zasobów wód podziemnych, których bieżące, a zwłaszcza strategiczne znaczenie będzie rosło.
Program badawczy, ukierunkowany na rzeczywiste potrzeby gospodarki wodnej, a więc w tym sensie „zamawiany”, pomógłby przezwyciężyć absurdalną sytuację środowisk naukowych związanych z problematyką wodną, kiedy to naukowcy wymyślają tematy „punktodajne” i modne, gdyż takie mają większe szanse na finansowanie w loteriach grantowych, a niekoniecznie rozwiązujące realne i pilne kwestie życia codziennego gospodarki wodnej.
8. Partycypacja społeczna w zakresie decyzyjnym gospodarki wodnej
Partycypacja społeczna w zakresie decyzyjnym gospodarki wodnej powinna uwzględniać reprezentację wszystkich aktualnych i spodziewanych interesariuszy. Rada ds. gospodarowania wodami powinna składać się z izby społecznej oraz izby ekspertów. Członkowie obu części rady powinni być niezależni od władzy wodnej. Sposób wybierania i proporcje między przedstawicielami możliwych do wyodrębnienia grup interesariuszy w izbie społecznej są sprawą natury politycznej, tj. powinny uwzględniać założenia strategiczne polityki wodnej państwa. W budowaniu izby ekspertów należy uwzględnić przede wszystkim kompetencje merytoryczne i doświadczenie praktyczne, a także konflikty interesów poszczególnych kandydatów do tej izby.
Rada powinna dysponować budżetem umożliwiającym zamawianie opinii i ekspertyz dotyczących procedowanych spraw, a praca w izbie ekspertów powinna być wynagradzana finansowo.
Pewna grupa zagadnień polityki wodnej powinna obligatoryjnie podlegać opiniowaniu przez radę, a spośród tych zagadnień niektóre powinny podlegać opiniom rady wiążącym władzę wodną. Najważniejsze strategiczne decyzje powinny zapadać znaczącą, kwalifikowaną większością głosów, gdyż zwiększa to szanse na ich realizację mimo możliwych zmian rządów i władzy wodnej.
9. W świetle powyższego – konkluzja
Nawet gdy Rada Ministrów powoła ministerstwo lub urząd centralny gospodarki wodnej, to realny postęp w tej dziedzinie wciąż będzie uwarunkowany kwestią władztwa w dolinach rzecznych (konieczne są więc i zmiany prawa, w tym wprowadzenie – wzorem wielu krajów europejskich – zasady, że proceduralne możliwości blokowania inwestycji przez ruchy proekologiczne kończą się definitywnie w momencie wydania pierwszej prawomocnej decyzji administracyjnej, np. o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji inwestycji) oraz dostępnością odpowiednio wyedukowanej i doświadczonej kadry gospodarki wodnej.
Ta ostatnia kwestia sprowadza się do smutnej trawestacji: nawet gdy znajdzie się dowódca (z racji problematyki wodnej niech będzie w randze admiralskiej), to z powodu braku żołnierzy (marynarzy) nie pozostanie mu nic innego, jak lec na dnie (obok licznych poprzedników). Oby przynajmniej z honorem.
10. Finansowanie gospodarki wodnej
U podstaw dyskusji, skąd czerpać środki na utrzymanie zasobów wodnych, powinno leżeć realistyczne oszacowanie kosztów takich działań. Akceptowana formalnie i społecznie idea odpłatności za usługi wodne powinna uwzględniać także koszty ochrony i kształtowania zasobów. Koszty te będą rosły wskutek rosnącej presji na zasoby, a przede wszystkim w związku z koniecznością zapewnienia czystości wód oraz potrzebą ich magazynowania.
11. Plany gospodarowania wodami
W 1935 r., po wielkiej powodzi w roku poprzednim, na łamach „Gospodarki Wodnej” prof. Maksymilian Matakiewicz pisał o potrzebie stworzenia programu gospodarstwa wodnego w Polsce: „Co do rodzaju robót, mających wejść do programu wykonania, trzeba być również niezmiernie ostrożnym – trzeba wybrać roboty, które niewątpliwie przyniosą bezpośrednie korzyści, które po prostu będą się bezpośrednio rentować, względnie podniosą lub zabezpieczą majątek narodowy. Celowość robót, które ma objąć program, musi być przez czynniki fachowe, gospodarcze i techniczne skrupulatnie badana, przyczem potrzeby regjonalne nie powinny być lekceważone, ale starannie badane i równomiernie uwzględniane, w kolejności podyktowanej osiągalnemi korzyściami”11.
W dalszej części wskazywał na melioracje podstawowe jako wsparcie dla polityki żywnościowej państwa, zabudowę potoków górskich (z silnym akcentem na związek z zalesianiem i „gospodarstwem leśnym”), regulację rzek, drogi wodne i ochronę przed powodziami, wodociągi i kanalizację mniejszych miast i miejscowości oraz wyzyskanie sił wodnych.
Słownictwo i pisownia cytowanego tekstu są anachroniczne, ale istota rzeczy pozostaje zadziwiająco aktualna. Jeśli niemodne dziś słowa zastąpić lepiej zrozumiałymi i dodać problematykę współczesnych nam wyzwań, m.in. ochronę środowiska, jakość wód, ograniczoność zasobów i ich rosnącą zmienność, to katalog podstawowych problemów gospodarki wodnej stanie się teraźniejszy. Pozostaje zidentyfikować zadania zależnie od skali (lokalnej, regionalnej, krajowej) oraz ich rodzaju, nadać im uzgodnione priorytety i przejść do działania. Dokumenty bazowe dla tego rodzaju prac, tj. plany gospodarowania wodami na obszarach dorzeczy12, po ich zaktualizowaniu, przynajmniej teoretycznie powinny być podstawą programów lokalnych, regionalnych i ogólnokrajowego.
W tworzeniu takowych programów pomocny może okazać się strategiczny program badawczy, o którym mowa wyżej (pkt 7), a ich realizowaniu powinna sprzyjać działalność dwuizbowej rady, o której mowa w punkcie 8 niniejszego tekstu.
Zamiast podsumowania
Z całą pewnością zmiany w gospodarce wodnej będą, i przynajmniej w tym zakresie końca nie widać. Chodzi w tym wszystkim jednak o to, aby niezmiennie trwała merytoryczna i sumienna praca dobrze do tego przygotowanych tysięcy ludzi, na co dzień odpowiedzialnych za nasze wspólne bezpieczeństwo wodne. I to powinno być priorytetem władzy wodnej, niezależnie od tego, jak by nie była zorganizowana.
- Artykuł pierwotnie ukazał się w miesięczniku naukowym „Gospodarka Wodna”, zob. Kledyński Z.: Kilka uwag o gospodarce wodnej w Polsce u progu A.D. 2024. „Gospodarka Wodna” 2024, nr 2, s. 9–13. ↩︎
- CUGW – Centralny Urząd Gospodarki Wodnej. ↩︎
- Rybczyński M.: Administracja wodna w Polsce. „Gospodarka Wodna” 1936, nr 1, s. 2–5. ↩︎
- Ekologizm (ekozofia, filozofia ekologiczna) jest ukierunkowana na działanie, jest ruchem społeczno-filozoficznym i nierzadko politycznym (bo sięga po władzę). Ekologia jest z kolei nauką przyrodniczą, koncentruje się na badaniach naukowych, na poznawaniu, opisywaniu oraz objaśnianiu świata. ↩︎
- Frankfurt H.G.: O wciskaniu kitu. Przekł. Hanna Pustuła. Warszawa 2008. ↩︎
- Nauka o negatywnych następstwach przemian w ekosystemach oraz sposobach zapobiegania im. ↩︎
- To najsuchsze miasta w Polsce. Jak zatrzymać stepowienie (online). TVN Meteo, 30 grudnia 2023. Dostępny w Internecie: https://tvn24.pl/tvnmeteo/polska/to-najsuchsze-miasta-w-polsce-jak-zatrzymac-stepowienie-st7654393 (dostęp 30 grudnia 2023). ↩︎
- Rybczyński M.: Administracja wodna… ↩︎
- Zrzeszone w Europejskim Stowarzyszeniu Regulatorów (WAREG). ↩︎
- Przykładów na to jest aż nadto. Jeden, na ogólnym tle wręcz subtelny, znalazłem na stronie, gdzie opisuje się przebudowę sieci rzecznej i kanałowej zmieniającą jej funkcję z odwadniającej na nawadniająco-odwadniającą, czyli mówiąc językiem inżynierii wodnej – na melioracyjną w pełnym tego słowa znaczeniu. Tym razem jednak z ukierunkowaniem sterowania przepływami na potrzeby Biebrzańskiego Parku Narodowego (ochrona torfowisk, także przed pożarami), a nie jak początkowo na potrzeby gospodarki rolnej. Z informacji na stronie Biebrzańskiego Parku Narodowego wynika, że projekt w znacznej mierze obejmuje projektowanie i wykonawstwo robót hydrotechnicznych, ale o wykonawcach tych prac ani słowa. Czyli hydrotechnika jest tylko „do bicia”, a kiedy ochrona przyrody może z niej skorzystać, to staje się anonimowa. (Dostęp do wskazanych stron 6 stycznia 2024). Niezależnie od wszystkiego projekt opisany na przywołanej wyżej stronie jest bardzo interesujący i wart powielenia w wielu innych, starannie dobranych miejscach, co jest uwarunkowane m.in. odpowiednimi kompetencjami hydrotechnicznymi i finansowaniem tzw. użytków ekologicznych. ↩︎
- Matakiewicz M.: Potrzeba stworzenia programu gospodarstwa wodnego w Polsce. „Gospodarka Wodna” 1935, nr 2, s. 38–40. ↩︎
- Informacje ogólne (online). PGW Wody Polskie, 16 lipca 2019. Dostępny w Internecie (dostęp 5 stycznia 2024). ↩︎